Jest zabawnie. To dobrze, bo to przecież komedia. Jest melodyjnie, wesoło, lekko, a co najważniejsze – choć przeważnie, gdy obsada bawi się za dobrze, to już publiczność wcale, to jednak tym razem ewidentna radość sceniczna, objawiona podczas najnowszej premiery w naszej operetce, najwyraźniej udzieliła się widowni.
Pewniak i niespodzianki obsadowe
Dyrektor Teatru Muzycznego, Kamila Lendzion, wreszcie znalazła jakiś pomysł na podległą sobie instytucję. Sięgnięcie po kinowy hit z czasów PRL wcale nie musiało skończyć się sukcesem, kluczem bowiem była obsada. No i parę takich drobiazgów, jak orkiestra, choreografia, zdolności baletu. I wszystko zagrało! A także zaśpiewało i zatańczyło, co należy podkreślić. Ci, o których wiadomo było, że się sprawdzą (Jarosław Cisowski jako dyrektor Lalewicz, Paweł S. Wrona jako Rudy, Marcin Żychowski jako Salomonowicz, Andrzej Witlewski jako Max), sprawdzili się jeszcze lepiej. A ci obsadzeni nieco wbrew szufladzie, w której tkwili (Anna Barska – zasłużone brawa za Verę Patroni!), okazali się niemal jeszcze lepsi.
...
Przeczytaj całość: www.nowytydzien.pl